wtorek, 2 maja 2017

LIST OTWARTY





panie prezydencie - tylko dwa lata minęły
a już brzmi jak ironia


TERAZ TYTUŁOWY LIST:

*

Szanowny Panie Prezydencie!


Szanuję Pańską pozycję, szanuję Pańskie wykształcenie. Jest Pan ekspertem od prawa krajowego i międzynarodowego, jest Pan także współobywatelem wszystkich Polaków, których część wybrała Pana na Prezydenta Państwa.
Wzrastał Pan w dobrej sytuacji materialnej i przychylnej atmosferze duchowej. Ot, jak wspaniały kwiat, dojrzewał Pan w cieplarnianych, wygodnych warunkach. W ten sposób odcięto Pana od życia przeciętnego człowieka. I chociaż chylę czoła przed elokwentnymi teoriami wyznawanej przez Pana ideologii, całkowicie jednak nie zgadzam się z nią.

Opowiem Panu historię młodego człowieka. Żył gdzieś w biedzie polskiego chłopa na kresach wschodnich. Nagle wioskę napadali sowieci i wywieźli go daleko, na Syberię. W międzyczasie wioska wraz z całym krajem padły ofiarą Niemców. Ci zaś skłócili się z Sowietami.
Pracował ciężka, jak niewolnik w kopalni. Tęsknił, wylewał łzy za ojcowizną i za utraconą ojczyzną. Śnił o kochającej żonie i maleńkim dziecku, które pozostawił w domu. Serce mu pękało.
Kiedyś dotarła do niego wieść, że jego ciemiężcy gromadzą takich jak on, by wspólnie wyswobodzić jego ojczyznę i by mógł powrócić do swych ukochanych. Zgłosił się na ochotnika.
Czołgał się w błocie, pośród świstających kul, w przerwach z tęsknotą śpiewał: „czy stąd niedaleko już, do grających wierzb, malowanych wzgórz?” Strzelał i strzelano do niego, a kulom się nie kłaniał... Po tej morderczej zawierusze powrócił do swoich... Zastał ich żywych. Zabrał się do ciężkiej pracy!

Kilkadziesiąt lat później nazwał Pan jego potomków, 
potomkami zdrajcy!

Jakby zapomniał Pan, Panie Prezydencie o tym, że nowy porządek w Europie po II wojnie światowej był wynikiem umowy pomiędzy zwycięskimi mocarstwami!
Oskarża Pan biedaków, którzy przeszli przez piekło o zdradę oraz o przekazanie jej w genach jego potomkom.

Wiele Pan wie, ale życia to Pan nie poznał!
Na koniec, jako kapłan, bo jako kapłan piszę te słowa, dodam: żeby być chrześcijaninem, trzeba najpierw mieć ludzką naturę, trzeba być człowiekiem. Bóg bowiem nie niszczy natury leczy ją uświęca. Pańska teza o zdrajcach zakłada brak poczucia człowieczeństwa! Czyżby łaska Boża spadła na niepłodną glebę?
Zapewniam Pana, że ta ideologia jest nie ludzka więc i nie jest chrześcijańska. Wiem, że tymi słowami niczego nie osiągnę. Stanę jednak wobec mego Pana z czystym sumieniem.


x Stanisław Walczak




*


                                          polecam Malina M *                                   
strona liiil