W sejmie istny armagedon
alea iacta est, kości zostały rzucone !
grzmotnęło, walnęło, drugi raz oświeciło Prezesa,
Prezes wyjął zgranego asa z rękawa - no i mamy !
upssss - nie mamy, ponoć mamy mieć
A co niby mamy mieć?
ano mamy mieć prawie niezależnego prawie premiera
Wprawdzie prawie robi różnicę, ale nie dla pisu. W świecie pisu jest prawie Polska, taka która jest tylko tam, gdzie oni, prawie władca, w randze co najmniej prezydenta, prawie kancelaria, z wystrojem godnym monarchy, a teraz jeszcze prawie premier, pozaparlamentarny. Ciekawe, kiedy przeniosą się do prawie parlamentu. Z sali obrad już się do swojej przenieśli. W jakim celu taki cyrk ? trudno powiedzieć.
.
Techniczny będzie ? technicznego nie będzie ?
Na dwoje babka wróżyła, a ja tymczasem postawiłam pasjansa Profesorowi Glińskiemu. W końcu Pan Profesor to AS, karta przetargowa pisu i jak przystało na profesora - karta techniczna. Dziwię się Profesorowi, że w tej grze chce uczestniczyć. Prezes licytuje kolor a Profesor daje siebie rozgrywać.
- premier techniczny po raz pierwszy !
- pas ! nic z tego
- prezydent techniczny !
- pas ? wszystko przed nami
- premier techniczny po raz drugi !
- pas ! znowu nic z tego
- bez atu !
- ??? nic z tego
Pan Prezes raz szlema bojowo rozgrywa to znów na musiku do skoku się czai. A Pan Profesor ? as pik ? król kier ?
Ej, żeby tylko niechcący na treflowego waleta nie wyszedł.
Gra, jak gra, ale czy warto wszystko na jedną kartę ?
Premier, namaszczony przez Prezesa, wszystko ponoć może, ale niestety, nic od niego nie zależy - arcyciekawa figura dla filozofa. Zastanawiam się dlaczego znany naukowiec decyduje się kolejny raz brać udział w takim cyrku, dlaczego zaczyna bawić się jak mały chłopiec. Chyba nie dla kariery Profesor to robi, bo karierę, tę prawdziwą, którą zbudował przez lata, kolejny raz niszczy..
Raczej dla idei, w którą chyba szczerze wierzy no i dla Prezesa, dla poprawy jego wizerunku a w sumie dla władzy którą Prezes potrafi omamić i oczarować jako genialny, nie strateg, tylko populista. Populista, co każdej grupie społecznej obieca to, o co jej chodzi. A co "se" będzie żałował. Lud to kupi a że obietnica dania wszystkim, wszystkiego, według potrzeb, to niestety naukowa wydmuszka. No i co??? Już to przerabialiśmy ale kto to pamięta.
I cyrk się odbył. Prawie Premier expose wygłosił, w prawie sali obrad.. Żarty i harce sejmowe już się skończyły a teraz przyjdą schody i realne głosowanie w Sejmie.
I co ? jak to co ? - kolejna kompletna klapa.
A że Prezes natychmiast ogłosi klapę zwycięstwem
to już zupełnie inne rozdanie kart.
*
Malina_ M *
Ufff! Jestem pierwszy Haniu, przełamując sen, bo wpisywałem sie również Krysi pod jej nowym wpisem (tez pierwszy komentarz) i w "niebieskim", pod słynnym pomnikiem.
OdpowiedzUsuńW tamtej sprawie napiszę Wam listy, bo na blogach nie chcę bawić się w "spawacza". Jeśli tylko mogę prosić - powiedz "pas" komentarzom . A póki co, tu wdzięcznie rozegrałaś szlemika. Nie wiem, bo nie chciało mi się sprawdzać, od czego profesorem jest niedoszły premier Gliński. Kaczyński popełnił błąd, wystawiając go na pośmiewisko. Na pewno lepiej by mu poszło z tym votum nieufności, gdyby na premiera rządu zaproponowała ową Marysię Sokołowską z Gorzowa Wielkopolskiego - bo to i ładna dziewczyna ( nic z tego, że z innymi sprawami "jest do tyłu") i odważna i pyskata, więc poparcie męskiej części wśród posłów by miała , a nawet o z koalicji niejeden mężczyzna dałby się skusić. I mógłby Kaczyński obalić rzad Tuska przy pomocy Marysi - licealistki z Gorzowa. ale poczekajmy do wyborów, , a Marysia na pewno będzie nowym "Aniołkiem Kaczyńskiego". Pozdrawiam, Tomasz
Nic z tego, Marysia nie uzyska głosów moherowego elektoratu, zanim się nie zestarzeje, nie roztyje i nie zrobi gderliwa. Już to próbowano w poprzednich wyborach. Nie wiem, czy pamiętasz, ale ten najbardziej rozsławiony Aniołek Kaczyńskiego z Łodzi, Sylwia Ługowska, choć była "czwórką", przegrała z ostatnim miejscem- obleśnym i odrażającym Janem Tomaszewskim. Wygląd Janka tylko dopełniał obleśności, bo cała jej istota kryła się w ówczesnym jego języku. Dziś jakby przycichł i stonował wypowiedzi, ale wtedy tak było. I to na takich ludzi woli głosować ten elektorat. Ładna dziewczyna może budzić w nich zawiść i żal za przegraną młodością.
UsuńPo kilkudziesięciu latach gry w brydża dowiedziałem się, że licytuje się kolor, a ja głupi myślałem, że chodzi o kontrakt.
OdpowiedzUsuń"Anzai" my , jeżeli gramy w brydża, robimy to dla przyjemności jako amatorzy, wiec nasz żargon będzie nieco inny od zawodowego. Nie jest ważna teoria, ważniejsza jest praktyka i efekty. Ja jako polonista bezskutecznie walczę o właściwe użycie zaimka "tę " , a "amatorzy" polszczyzny powszechnie używają zaimka "tą" : "tą sprawę, książkę". Ale ogólnie wszyscy wiedza , o co chodzi w komunikacji. Pozdrawiam.
UsuńTomaszu, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że następnego premiera po Tusku ponownie nie będą dla przyjemności wybierali amatorzy.
UsuńPozdrawiam
PS.
Podejrzewam, że jednak graliście w "preferansa", albo w tysiąca, bo tam faktycznie wybiera się tylko kolor.
W zasadzie to liczyłem, że może Malinka skusi się na odpowiedź, ale skoro od wielu postów się nie pojawia, to ja też już tu nie będę zaglądał.
Prezes w tym mundurku iluzjonisty z melonikiem i pałeczką w ręku wygląda bardzo przekonująco. Tak powinien wystąpić na trybunie sejmowej. Tylko że wszyscy znają te sztuczki.
OdpowiedzUsuńNa początku pokuszę się o spekulację: Gdyby kiedykolwiek, jakakolwiek marynarka leżała tak na prezesie, jak na tym fotomontażu, to może nie byłby taki samotny. Superman z Wolski ma odrobinę inne proporcje ciała!
OdpowiedzUsuńOj, ten ARMAGEDON jakiś taki marny! Nikt poważnie nie bierze możliwości sukcesu pacynki technicznej, skoro przeszedł wniosek o wotum zaufania dla Rządu, choć tam Kaczyński miałby szanse na pomyślny dla siebie rozwój sytuacji, gdyby zamiast się puszyć, nadymać, pouczać i stawiać warunki innym partiom, dzieląc niejako skórę na niedźwiedziu, po prostu zasiadł z nimi do stołu negocjacyjnego (kluczowi byli tu politycy z PSL). Nie zrobił tego, słoma z butów i natura pszenno- buraczana z niego wyszła, nie był nawet w stanie zebrać głosów PRZECIW TUSKOWI, to jak miałby mieć szansę zebrać głosy ZA SWOJĄ PACYNKĄ?!
Już się nawet tego wszystkiego nie da słuchac co Pan Prezes opowiada.Zaczał nawet do rzeczy ale po chwili już bredził nieprawdy,półprawdy i takie tam inne dyrdymały.Dzisiaj sluchałam Pani Paradowskiej w TOK FM bardzo trafnie określiła to mowiąc ,że to taka - mowa trawa.Szkoda tylko pana profesora.Może on już troszkę w innym świecie żyje?Aniu!Jesteś wspaniała w tym co piszesz wspaniała satyra polityczna taka z biglem.Pozdrawiam serdecznie.Ja to taka prosta baba jestem i tak mi się ciągle zdaje ,że oni to tak jak to jedna baba drugiej babie wsadziła do d...y grabie.
OdpowiedzUsuńNapisałam i ktoś chyba cenzura skasowala.Za prosto napisalam ,że to wszystko jest do bani.Ale bardzo żałuję,że się skasowało a nawet to widziałam na czarnym tle i gdzie to uciekło.Aniu Jesteś super piszesz mądrą satyrę a ja,prosta baba jestem i tak nie potrafie.Ale ta dyskusja w naszym Jaśnie nam panującym sejmie to taka mądra jest jak to jedna baba drugiej babie wsadzila do d..y grabie.
OdpowiedzUsuńŻenada,szkoda słów
OdpowiedzUsuńAniu,,co to za nauka,którą uprawia pan techniczny...co to za profesor ?????
OdpowiedzUsuńArchitektura ,,to jest nauka...
A socjologia ,,czy inna taka niby nauka..to nic nie jest...niczego nie wnosi,,takie cóś tam,,,cóś tam...proszę się nie obrażać ,,to jest moja indywidualna ocena przydatności takich pseudo nauk ,dla rozwoju ludzkości...człowiek się nie zmienia itd....
Pozdrawiam Haniu kochana...
Malinko - w stronach z których pochodzę na waleta trefl mówiło się "bubek żołędny". Jednocześnie to miano funkcjonowało jako określenie pejoratywne. Młódź z zadowoleniem zastępowała rzeczonego "bubka" (pochodzącego z języka niemieckiego) swojskim "dupkiem".
OdpowiedzUsuńAż dziw, jaką przenikliwa młodzież mieliśmy!! Nikt bowiem w tamtych czasach (jeszcze przecież przed moim urodzeniem) nie mógł przewidzieć pojawienia się profesora Technicznego.
A u nas, w trakcie gry, na waleta mówiło się "dupek" Raz o mało co nie dostałem w zęby od kolegi, bo określiłem go mianem"waleta" - tak mi się powiedziało, bez podtekstów, a on zrozumiał - jak mi później wyjaśnił - ze mam go za "kochającego inaczej"
OdpowiedzUsuńLeszku, i Tomaszu. Widzę, że co kraj to obyczaj. Walet, w studenckiej gwarze, to ktoś mieszkający w akademiku bez zameldowania (czasami nawet na materacach na podłodze, sam to kilka razy zaliczyłem). Być może oznacza to, że za nocleg spłaca "kochaniem", ale z takim rozumieniem tego słowa się nie spotkałem.
OdpowiedzUsuńAle walety, szczególnie karciane, różnią się bardzo, bo na stole dama bije waleta, a poza stołem jest odwrotnie. Jest też wersja bardziej wulgarna ...
W akademikach pomieszkiwał nie "walet", ale pomieszkiwało się "na waleta".
UsuńRóżnica w wymowie niby subtelna, ale w praktyce istotna!
Pa:)
Ten "prawie" techniczny premier jeszcze nie raz się odezwie...Pozdrawiam Monika:)
OdpowiedzUsuńMalina zamieściła tu doskonały fotomontaż. Bo kimże jest ten profesor, humanista, socjolog w końcu? Zwykłą kukiełką w rękach prezesa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
No cóż za to mamy premier Kłamacz która jest niezależna do bólu... brzucha ze śmiechu.
OdpowiedzUsuń